Hejka!
Nigdy nie myślałam, że mój blog może wzbudzać takie emocje ☺☺ Dziękuję tym, którzy go śledzili.
Przyznam szczerze, że zniszczyłam aparat i nie chciało mi się wrzucać zdjęć ☺ Udzielił mi się klimat latynoski i leniwe : mañana, czyli później ☺☺ odsyłam na instagram : alinazolsztyna.
Jak większość z Was wie, wróciłam po pół roku do Polski. Trochę obowiązków i tęsknota za truskawkami sprawiła, że możecie mnie spotkać w Gdyni lub Sopocie.
Wielu pyta dlaczego ?! Otóż obiecuje, że jeszcze niejeden wyjazd przede mną. Dam znać ☺
Ostatni miesiąc mojej podróży był niesamowity. Dostałam prace jako wolontariusz w hostelu Surfing Donkey, gdzie poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, zarówno pracownikow, jak i gości ☺Z większością do dziś utrzymuje kontakt ☺ Był to czas upływający głównie na imprezach zakrapianych tanim rumem, siatkówce plażowej z reprezentantami Nicaragui i surfowaniu !!!
Świat jest mały, bo wielu ludzi spotykasz po kilka razy w różnych miejscach na świecie ☺
Poznałam ludzi podróżujących tak jak ja. Na przyklad Brazylijczyka, który uwaga! Odwiedził Kielce i Białystok. Ja rozumiem Kraków, ale Kielce?! ☺ Gdy nie pamiętał jak się nazywam, krzyczał za mną: "Polska!".
San Juan del Sur jest szalone! Co tydzień organizują tam największą imprezę w Ameryce Centralnej, tzw: Sunday Funday. Płacisz 30 dolarow a w zamian dają Ci biedacką koszulkę! I nic więcej! ☺☺ Postanowiłam bojkotować tę imprezę, bo za tą kasę możesz bawić się cały tydzień. Sama byłam świadkiem jak ludzie wracali bez portfeli i butów. Dla mnie to nie było nic fajnego ☺ Tym bardziej, że nie warto kusić losu.
Dowiedziałam się również o istnieniu dwóch Polaków, którzy są nieopodal. Misja po 2 tygodniach skończyła się sukcesem! Znalazłam Wojtka i Daniela na siłowni, do której zdążyłam juz chodzić regularnie! Niesamowity zbieg okoliczności ☺ Tydzień bez prądu? 5 dni bez wody? Standard ☺
Na koniec swojego szalonego tripa, zrobiłam tatuaż w mieście, do którego wraz z Charlotte (moja przyszywana siostra, bratnia dusza z Amsterdamu) musiałyśmy dojechać autostopem!
Na lotnisku rozdzieliłam się z przyjaciółmi i poleciałam przez Dominikanę do Frankfurtu. Tam już czekał na mnie samolot LOT-u z polską załogą.
Z Warszawy tez nie mogłam wrócić normalnie, postanowiłam złapać stopa! Zabrał mnie pan Krzysiu, mieszkaniec Sopotu! Dziękuję za żurek i pierogi na trasie, który zajadałam ze smakiem, przełykając łzy wzruszenia.
Dziękuję tym, którzy mnie wsparli dobrym słowem. I nie tylko. Niechaj Bozia Wam to wszystko wynagrodzi!
Meksykowi dziękuję za upały, guacamole, malibu z mlekiem, ostre jak nie wiem co tacos.. za lazurowe plaże i piękne rafy koralowe. Za snorekling z żółwiami, pięknymi rybami i delfinami.. za szalone imprezy, wypadki, otarcia tyłka i wspaniałą muzykę.
https://m.facebook.com/aleks.skrok/albums/781700645240753/ - tu więcej zdjęć z Havany, polecam!
Ah, Kostaryko! U Ciebie byłam najdłużej ☺ Dziękuję Ci za brak internetu i wiatr. Za kitesurfing i papayę z drzewa. Za zachody słońca i wschody wraz z rybakami. Za byki i krowy na drogach, za pracę i dolary. Za dzikie plaże, podróże autostopem, małpy, leniwce, tukany, wulkany i dżunglę ze zwierzakami. Za rodeo, pająki i skorpiony. Za nocleg w sklepie z suwenirami i spanie na stole do bilardu przez 3 miesiące. Za ceviche i owoce morza, rum i piwko Imperial. Za 5 kilo wiecej. Pięknie. Gracias.
Nicaraguo, moja wspaniała! Dziękuję Ci za Charlotte i latynosów❤! Za surfing, plaże, imprezy, salsę i bachatę. Za przepiękną wyspę Ometepe. Jest to magiczne miejsce, polecam każdemu! Na tej wyspie, na środku największego jeziora w Centralnej Ameryce spędziłam kilka dni, by móc się wyciszyć przed powrotem, wspiąć się na wulkan i popływać w naturalnych akwenach. Za czikenbusy, awokado, arbuzy i "awentury".
A Polsce dziękuję za to, że jest taka piękna i że przyjęła mnie z otwartymi ramionami ☺
Muchas gracias ☺☺
Alina